Szkoła Podstawowa im. Bohaterów Września 1939 roku

  • Kalendarium

    Poniedziałek, 2024-06-03

    Imieniny: Anatola, Leszka

  • Statystyki

    • Odwiedziny: 1806654
    • Do końca roku: 211 dni
    • Do wakacji: 18 dni

Wspomnienia…

  Klasy II a, II b z wychowawczyniami (Dorotą Bamberską i Joanną Wójcik) uczestniczyły w spotkaniu z Panią kombatant, Krystyną Kwapisz - uczestniczką Powstania Warszawskiego - w Miejskiej Bibliotece w Uniejowie.

 Pani Krystyna Kwapisz to przemiła 93-latka, która ma światły umysł oraz pięknie się wypowiada. Dzieci z zainteresowaniem słuchały opowieści starszej Pani.

Warszawa, sierpień 1944 roku

   „Byłam na ulicy Noakowskiego 8 naprzeciwko Politechniki Warszawskiej (tam byli Niemcy). Pełniłam w schronie dyżur. Niemcy strzelali z dachu. Całe noce nawoływali, krzyczeli: Poddajcie się! Młodzież, powstańcy poddajcie się, bo was wszystkich wybijemy, przegracie powstanie. AK od razu odpowiadało strzałami. Młodym ludziom trudno było to wytrzymać. Broni po naszej stronie było mało, Niemcy natomiast byli doskonale uzbrojeni, a my powstańcy AK niezbyt. AK liczyło na pomoc z Anglii. Zbieraliśmy zrzuty, które były dla nas przeznaczone. Kobieta będąca żoną generała Sikorskiego przemawiała do nas prosto z Anglii. Słuchaliśmy przez radio, chociaż nie wolno było nam tego robić. Słyszeliśmy wtedy: Trzymajcie się, pomoc do was nadejdzie.
Jeść już nie było co. Któregoś dnia nagotowałam kaszy (nie miałam wtedy już nic innego) i poszłam po tych głodnych ludzi do schronu. Kiedy wróciliśmy na to jedzenie, szczęście szybko minęło, bo w tym jedzeniu było pełno cegieł i gruzu. W tym czasie jak zeszłam do schronu było bombardowanie i po powrocie jeść już nie było co...”

   Po chwili Pani Krystyna kontynuowała: „Młodzież i dzieci też brały udział w powstaniu, rzucano butelkami z benzyną prosto na niemieckie  czołgi.
Pamiętam taką sytuację, kiedy podeszła do mnie taka starsza Pani i powiedziała: Panno Krysiu, połóżmy się, jestem już taka zmęczona... Ta starsza kobieta była naprawdę okropnie wykończona. Słyszałam zenitówki - broń przeciwlotniczą, strzelali do samolotów. W pewnej chwili ta Pani do mnie powiedziała: Panno Krysiu, słyszy Pani? Strzelają. Odpowiedziałam: Słyszę, słyszę.. Ta starsza Pani mówiła wtedy, że przyszła pomoc z Anglii, wykrzyczała: Cieszmy się! Wątpiłam w to. Niedługo potem padłyśmy ze zmęczenia.
   Rano, kiedy wstałyśmy, nikogo już nie było... Tylko ja i ona. Przez pokój nie można było przejść. Zła byłam na nią okropnie, że mnie namówiła na tą drzemkę. Wychodziłyśmy przez bramę po metalowych schodach. Dobrze, że tam były metalowe schody, bo gdyby były drewniane, to byśmy się stamtąd nie wydostały, bo tych drewnianych schodów najzwyczajniej już by nie było. Wyszłyśmy. Przed bramą stało 6 czołgów z lufami prosto na tą nasza kamienicę. Czołgi Tygrysy. To były czołgi niemieckie, to Niemcy tak bombardowali całą noc. Strasznie smutne to było.”
Ze smutkiem w oczach Pani kombatant raczyła nas swoimi dalszymi wspomnieniami: „Pamiętam gdy na Noakowskiego 8 zapowiedzieli, że będzie pogrzeb. 7 trumien powstańców. Na podwórkach w Warszawie często były takie skwery z kapliczkami. Tam właśnie na jednym z nich te 7 trumien w biało-czerwonych flagach pochowano do wykopanego głęboko dołu. Na miejsce przybył ksiądz kapelan i my wszyscy, w ciszy ok. 12 w nocy, półgłosem śpiewaliśmy: Jeszcze Polska nie zginęła […] Te 7 trumien wkładali jedną po drugiej.
   Byłam w tym miejscu po wojnie. Kamienica, w której mieszkałam była doszczętnie zniszczona.
Warszawa się zmieniła. Po powstaniu palili ją, tam gdzie jeszcze coś zostało, to niszczyli, podkładali miny.
Jak byłam w obozie w Pruszkowie, to widziałam z daleka Warszawę jako jeden wielki ogień. Niby kapitulacja, cywile mogli wyjść. Szliśmy jeden obok drugiego. Rodziny były rozdzielane. Ojciec szedł gdzie indziej i matki z dziećmi też gdzie indziej. Szliśmy pieszo do obozu w Pruszkowie. Matki i żony płakały jednocześnie błagając: Oddajcie nam naszych mężów, naszych synów, my już ich więcej nie zobaczymy.
A ja… Miałam wtedy tylko 18 lat...”

   Serdeczne podziękowania Państwu Milenie i Bartoszowi Bernardziakom za możliwość zorganizowania spotkania z babcią Krysią (Pani Krystyna Kwapisz to babcia Pana Bartosza Bernardziaka) oraz serdeczne podziękowania dla Dyrekcji Miejskiej Biblioteki - Pani Beacie Szymczak za użyczenie i przygotowanie jednego z pomieszczeń biblioteki do spotkania.

  Wspomnienia spisała Pani Milena Nockowska-Bernardziak.

                    Dziękujemy. Dorota Bamberska, Joanna Wójcik